Hodowla świnek morskich przepełniona jest emocjami, zarówno tymi pozytywnymi, jak i negatywnymi. Cud tworzenia nowego życia przeplata się ze stratą podopiecznych. Mimo że decyzja o prowadzeniu hodowli była w pełni przemyślana i miałam świadomość, że wiąże się to również ze śmiercią świnek, każda strata boli tak samo mocno.
Draka Z Bandy Prosiaków
Draka była jedną z samiczek, od których zaczęła się hodowla. Miała wybitny charakter – odważna, zrównoważona i niezwykle waleczna. Wielokrotnie mnie zaskakiwała swoją wytrzymałością, gdy pochłaniała wielki posiłek parę godzin po trudnej operacji.
Wobec człowieka była bardzo komunikatywna, wyraźnie pokazywała co lubi, a co jej przeszkadza. Dzięki niej wiele dowiedziałam się o świnkowych potrzebach i zwyczajach, również wspólnie poznawałyśmy świat wystaw.
Draka zawsze dbała o towarzyszki, wspierała i dodawała pewności siebie. Jej odejście jest ogromnym ciosem dla całego stada.
Beza Prosięciarnia
Jej duże, czarne oczy niezmiennie przykuwały uwagę już od narodzin. Beza była bardzo otwarta na kontakty z opiekunem. Zawsze spokojna, delikatna, bezkonfliktowa, czuła i niezwykle łagodna, zarówno wobec innych świnek jak i człowieka. Lubiła się z każdą świnką, będąc ostoją dla tych mniej odważnych. Nad wyraz ceniła kontakt cielesny, codziennie przytulała się do towarzyszek i naruszała ich przestrzeń osobistą. Uwielbiała być miziana, naleśnikowała na kolanach i nieśmiało prosiła o kolejne smaczki. Była wyjątkowa, skradła moje serce od momentu narodzin. Ogromnie tęsknię.
Chuuya Prosięciarnia
Chuuya wystawiał nosek przez kratki jak tylko zobaczył człowieka. Był bardzo ciekawski, pojawiał się zawsze w miejscu zamieszania jako pierwszy. Był naprawdę niezłym czortem.
Jego niespodziewane odejście najmocniej odbiło się na Chopperze. Chuuya był idealnym bratem, przyjacielem i towarzyszem życia.
Amy Prosięciarnia
Jest to niezwykle ważna postać w moim życiu – pierwsza urodzona u mnie świnka. Jako mały brzdąc była wstydliwym i wiecznie krzyczącym prosiakiem. Wraz z wiekiem rozwinęły się w niej spokój i opanowanie. Była przesympatyczna, akceptowała nowe świnki od pierwszego powąchania. Opiekuna darzyła ogromnym zaufaniem i pozwalała na stworzenie głębokiej relacji, co czyni jej odejście niezwykle bolesnym.
Dolly z Bandy Prosiaków
Dolly miała niesamowicie spokojny temperament. Była najłagodniejszą świnką jaką kiedykolwiek miałam, zawsze pełną ciepła i czułości, które przelewała na wszystkie towarzyszki w stadzie. Na kolanach przyjmowała postać rozlanego naleśnika, co niezmiernie mnie rozczulało. Uwielbiała powolutku wcinać smaczki z ręki, wylizując przy tym moje palce ze wszystkich okruszków.
Kilarney’s Timber
Timber była wyczekaną świnką sprowadzoną z niemieckiej hodowli. Dla niej i dwóch innych prosiaczków pokonaliśmy autem 700km w każdą stronę. Niestety mała okazała się być chora, po długiej walce musiałam dać jej odejść.
Była prosiaczkiem niezwykle pogodnym, pomimo chorób, które wykańczały jej maleńki organizm. Zapamiętam ją jako wiecznie głodną, żarłoczną świnkę, której kwiki nieustannie wypełniały wspólny czas.
Marwin’s Unknown Legend
Legend był moją pierwszą importowaną świnką. Niezwykle spokojny, wielki i misiowaty samiec. Godzinami towarzyszył mi przy nauce, siedząc na biurku w ciepłej norce. Był miłośnikiem miziania na kolanach i wszelkich przysmaków z wyjątkiem papryki, na której widok denerwował się i zgrzytał zębami.
Bear Prosięciarnia
Bear żył niestety tylko rok. Dałam mu spokojnie odejść, miał wielkiego, nieoperacyjnego guza w klatce piersiowej.
Bearek czerpał z życia garściami. Wyróżniał się dociekliwością – wszędzie musiał wejść, wszystkiego dotknąć, skubnąć i posmakować. Lubił buszować po całym mieszkaniu podczas wybiegów. Był charakterny, potrafił pokazać stadu pazura. Dla mnie był bardzo milusiński, lubił wylegiwać się na kolanach i dostawać pod ryjek porcję świeżej zieleniny.
Becik Prosięciarnia
Mały szkarb, którego mimo walki i dokarmiania nie udało się uratować. Żył jedynie parę dób.
Cain Prosięciarnia
Kolejny dzieciak, który urodził się bardzo słaby. W jego przypadku walka również nie dała efektów.